Autor: Sławomir Moćkun
Przedstawienie na mapie miejsc, które Józef Klemens Piłsudski odwiedził przez 67lat swego życia jest o tyle proste, że wymaga w zasadzie prezentacji całej północnej półkuli. Omówienie wszystkich wypraw, które odbył na czterech kontynentach, z własnej woli czy przymuszony przez zaborców, to historia na cały cykl publikacji. Ty niemniej postaram się w dwóch częściach naszkicować wyprawy Piłsudskiego, które pomogły mu w zrozumieniu świata, dostrzeżeniu jego złożoności, różnorodności, piękna przyrody, bogactwa kultury, a także znaczenia historii, w tym jej wojskowego oblicza.
Piłsudskiego postrzeganie świata było nie tylko wynikiem zainteresowań, pogłębionej lektury, ale także własnych doświadczeń i naocznych spostrzeżeń. Zesłanie, więzienie, misje i peregrynacje nie tylko budowały jego legendę, poszerzały horyzonty, stanowiły zaplecze działalności konspiracyjnej – a w latach późniejszych aktywności państwowej, ale służyły także celom zdrowotnym, i co może jest niedoceniane, zaspokajały pasję Marszałka, jaką była ciekawość świata. Dalekie wyprawy, a także zesłanie na Syberię, stanowiły temat licznych anegdot. Do końca aktywności Piłsudskiego zajmowały jedynie polityka zagraniczna i kwestie obronności, chętnie przyjmując zagranicznych dyplomatów. Marszałek także w swoim najbliższym otoczeniu chętnie widział osoby równie ciekawe świata, jak adiutant kpt. Mirosław Lepecki czy sekretarz Kazimiera Iłłakiewiczówna. Nad Tamizą, Newą czy Sekwaną, a nawet w odległym Tokio, poznawał i spotykał wybitnych działaczy politycznych, którzy w 1918 roku uchwycili stery niepodległej Rzeczpospolitej
Podróże były jedną z pasji Józefa Piłsudskiego. Już w wieku 7 lat, po pożarze dworu w Zułowie, Ziuk znalazł się „na walizkach”, podróżując niemal do ostatnich swoich dni. Swoje miejsce nieodmienne widział jednak w niepodległej Rzeczpospolitej, nigdy nie decydując się na los politycznego emigranta. Zwiedzając zabytki i cuda natury, takie jak egipskie piramidy czy wodospad Niagara, najlepiej czuł się u siebie, w Pikieliszkach czy Sulejówku. Zimą odwiedzając najpopularniejsze światowe kurorty, podczas letnich wakacji wypoczywał w Druskiennikach, Ciechocinku, Moszczanicy, Zakopanem, czy Zaleszczykach.
Ziuk dzieląc lektury ze swoim ojcem, który preferował książki o starożytnej Grecji i Rzymie, a także podróżnicze, od dzieciństwa zaczytywał się w przygodach bohaterów stworzonych przez Juliusza Verne’a. Ciekawość świata potwierdzają wyniki egzaminów maturalnych, gdzie najlepsze oceny otrzymał z historii i geografii. W dzieciństwie, do czasu spalenia dworu w Zułowie, francuskiego i niemieckiego uczyły guwernantki. Rodzice Ziuka dbali, aby pod choinką wśród prezentów znajdowały się książki po francusku (dla córek) i niemiecku (przeznaczone dla synów). Z tym pierwszym językiem Piłsudski nie miał problemów – uzyskując nawet zwolnienie z egzaminów maturalnych w tym zakresie. Niemiecki stopniowo przyswajał, zaś nauką angielskiego na poważnie zajął się dopiero w wieku 20 lat podczas pobytu w Londynie oraz później, z nadmiaru czasu, w celi X Pawilonu warszawskiej Cytadeli. Dopiero w gimnazjum, nie bez oporów, nauczył się rosyjskiego. Były to czasy, kiedy w szkołach uczono greki i łaciny, z których to języków Ziuk na egzaminie maturalnym otrzymał czwórki. Rosyjski system szkolnictwa, nakierowany na rusyfikację, uczył nie tylko języka rosyjskiego, ale także myślenia po rosyjsku, co powodowało bunt u Ziuka.
Młody Józef Piłsudski bardzo dobrze poznał zachodnią część rosyjskiego cesarstwa, w którym skupiało się intelektualne, kulturalne, gospodarcze, wojskowe, ale i polityczne życie. Oczywiście doskonale znał także Litwę etnograficzną, gdzie często spędzał rodzinne wakacje, a także Białoruś, którą przejechał wkrótce końmi w poprzek w drodze na studia. Podczas roku studiów medycznych w Charkowie (1885/1886), zetknął się z antycarską konspiracją – organizacją Narodna Wola, a także ideami socjalistycznymi. Charków jednak zbyt zdominowany był przez „rosyjską duszę”, stąd bunt zakończony karą 6 dni karceru, a w konsekwencji decyzją o przeniesieniu się na studia do bardziej „europejskiego” i liberalnego intelektualnie Dorpatu, a nawet rozważania o podjęciu nauki poza granicami rosyjskiego imperium. Z Charkowa, po krótkim pobycie w Petersburgu u brata Bronisława, przez Dorpat, wiosną powrócił do Wilna.
Delegaci PPS na kongres II Międzynarodówki. Londyn 1896. Siedzą od lewej: Ignacy Mościcki, Bolesław Jędrzejowski, Józef Piłsudski, Aleksander Dębski. Stoją: Bolesław Miklaszewski, Witold Jodko-Narkiewicz.
Syberyjski „uniwersytet”
Józef Piłsudski zamiast do sali wykładowej, 22 marca 1887 r trafił do wileńskiego aresztu. Podejrzany o udział w antyrosyjskim spisku 2 kwietnia znalazł się w celi petropawłowskiej twierdzy. Trzy tygodnie później skazany administracyjnie, a więc bez aktu oskarżenia i dowodów na współudział w próbie zamachu na cara, na 5-lat katorgi, dziewiętnastoletni Ziuk wyruszył wkrótce szlakiem podziwianych przez siebie Powstańców Styczniowych, trafiając najpierw do słynnych podmoskiewskich Butyrek, a następnie przez Niżny Nowogród, Perm, Tiumeń, Tomsk, Krasnojarsk – do Irkucka. Trwająca ponad 4 miesiące i licząca około 7 tysięcy kilometrów podróż koleją, kibitką, aresztanckimi barkami Wołgą, Kamą, Irtyszem i Obem, a ostatni etap także pieszo i na prymitywnych wozach, dostarczyła Piłsudskiemu „nowych wrażeń i myśli”. „Kraj ciekawy i widzieć go warto” – pomimo trudów podróży pisał w liście z Krasnojarska, zwracając uwagę na zachwycającą latem, dziewiczą przyrodę. Kontrastowała ze stęchłym powietrzem przepełnionej barki-więzienia, surowością „odwiedzanych” po drodze turm w Tiumeniu i Tomsku – brudnych, zarobaczonych, będących siedliskiem chorób, a także spartańskich warunków stacji etapowych. Dodać do tego należy ciągle towarzyszący głód, zmęczenie, kurz i owady oraz stałą udrękę, jaką stanowiła brutalność carskich sołdatów. Piłsudski szczególnie odczuł ją podczas tłumienia buntu w irkuckim więzieniu, dokąd trafił na początku października w oczekiwaniu na wyznaczenie ostatecznego miejsca zsyłki. Młody Ziuk od uderzenia kolbą stracił przednie zęby (co skłoniło go do zapuszczenia wąsów), podjął z towarzyszami strajk głodowy, a za opór dodatkowo skazany został na półroczne więzienie. Także fakt, iż był jedynym Polakiem w całym konwoju, bez żadnych znajomych czy starych towarzyszy, dodatkowo wzmacniał skłonność do izolacji, kształtując, jak przyznał sam Ziuk, „i tak już rozwiniętą skrytość charakteru”. Rosła także wrogość do wszystkiego, co carskie – Piłsudski konsekwentnie odmawiał podania ręki rosyjskim urzędnikom. Czasu na rozmyślania miał aż nadto. „Żyję teraz przyszłością; przyszłość dla mnie wszystkim” – pisał jesienią. „Teraźniejszości tak jakby nie było” – dodawał, wskazując, że przybiera ona jedynie ujemne oblicze. Z kolei przeszłość „przeszła jak sen […] nie dając możności rozwinąć wszystkich sił”. Już w drodze na Sybir, “rzucony w przepaść” niespełna dwudziestoletni Ziuk, nie miał zamiaru popaść w apatię, co zapowiadały wysłane w liście słowa „Lecz żyć – to znaczy uczyć się”.
Ostatecznie 23 grudnia 1887 r trafił do końcowego miejsca zsyłki – Kireńska – małej miejscowości położonej ponad tysiąc kilometrów na północ w objęciach rzeki Leny, do której dotrzeć można było jedynie saniami po jej zamarznięciu, przy kilkudziesięciostopniowych mrozach. Jedyną inteligencją w tej liczącej tysiąc osób miejscowości byli zesłańcy. Najtrudniejszy moment stanowiło odbycie kary za irkucki bunt – pobyt w lichym drewnianym więzieniu w ujemnej temperaturze o mało Piłsudski nie przypłacił życiem. Ostatnią część kary odbył w szpitalu, gdzie sprawował nawet obowiązki pisarza. Trudy i monotonię zesłania udało się młodemu Ziukowi przełamać dzięki dwóm osobom – Stanisławowi Landemu, powstańcowi styczniowemu i działaczowi socjalistycznemu oraz siostrze jego żony – Leonardzie Lewandowskiej, która stała się pierwszą miłością Piłsudskiego. Dzięki Landemu, jak wspominał po latach, na Syberii poznał dokładniej „pierwsze kroki socjalizmu w Polsce”. Ziuk miał także okazję zapoznać się z wieloma polskimi wydawnictwami socjalistycznymi, które nie trafiły do jego rąk w Wilnie. Surowy klimat w pewnym stopniu rekompensowało bogactwo przyrody. Nie poddał się powszechnej apatii i alkoholizmowi – zachował równowagę ducha, hartując także ciało.
Przygnębiający klimat Kireńska sprawił, iż po dwóch latach Ziuk chciał „wyrwać się z tego błota dokądkolwiek”. Bezskutecznie wnioskował o przeniesienie na Sachalin, gdzie na katorgę skazany został jego brat Bronisław, a także możliwość odbycia pozostałej części kary w Wilnie. Ostatecznie ostatnie dwa lata spędził w łagodniejszym klimacie i w lepszych warunkach w Tunce, położonej pomiędzy jeziorem Bajkał a Mongolią. „Spodobała się mi ta miejscowość bardzo” – wspominał Piłsudski. Piękno tajgi zastąpił monotonny, ale dający uczucie wolności, step z górami na południu, a typowo rosyjską kolonię, tym razem z „pewną ilością ludzi inteligentnych” – otoczenie orientalnej kultury Buriatów. Poznał Rosjan wszelkiej maści i poglądów – od carskich urzędników, po trockistów, anarchistów i socjalistów. Przede wszystkim przebywało tam także liczne grono powstańców styczniowych, w tym jeden z jego głównych organizatorów – Bronisław Szwarce, którego „indywidualność musiała zaciążyć na wrażliwej duszy późniejszego Marszałka”. Szwarce, osoba o olbrzymim doświadczeniu i przenikliwym umyśle, stał się „profesorem” Piłsudskiego, nie tylko w zakresie Powstania 1863 roku. Ziuk utrzymywał z nim kontakt także w latach późniejszych, odwiedzając Szwarce we Lwowie. Był też na jego pogrzebie, składając wieniec „przyjacielowi i Rewolucjoniście”. Nad Bajkałem przekazywane były także wspomnienia o Powstaniu Syberyjskim 1866 r., kiedy to grupa polskich zesłańców wywołała bunt z planami daleko wykraczającymi poza chęć samej ucieczki przez Chiny. Wcześniej, podobne plany próbował zrealizować płk. Piotr Wysocki, inicjator Powstania Listopadowego, zesłany początkowo również w okolice Irkucka, a następnie odbywający katorgę w jednej z najcięższych kopalni w Akatuj w Kraju Zabajkalskim.
Jako zesłaniec nie miał w zasadzie obowiązków. W Tunce uczył dzieci doktora Afanasja Iwanowicza Michalewicza języków. Czas najchętniej poświęcał na długie wyprawy wędkarsko-myśliwskie (sam Piłsudski określaj je jako „psucie prochu”), jazdę na nartach, zapuszczał się także w góry, przeważnie samotnie, rozmawiając z tubylcami, ale także wspólnie z Bronisławem Szwarce. Rozkwitła na Syberii miłość do przyrody towarzyszyła Piłsudskiemu przez całe życie. Natura stała się swego rodzaju azylem, gdzie w samotności pól, lasów, czy ogrodów, wypoczywał. Bezpośrednie rozmowy z Powstańcami Styczniowymi, ale także widok licznych grobów rozsianych po Syberii, skłaniały do refleksji nad przyczynami upadku powstania oraz planów nowej irredenty. Wspominał też o wróżce, która przepowiedzieć mu miała słowa „carom budiesz”.
Wpływ katorgi na później obraną drogę Ziuk opisał w 1903 r. w artykule „Jak stałem się socjalistą”. Oddajmy więc głos Piłsudskiemu: „I tu dopiero [Na Syberii], gdym spokojnie mógł rozmyślać nad wszystkim, com przeszedł, stałem się tym, czym jestem. Przede wszystkim wyleczyłem się gruntownie z resztek ówczesnego rosyjskiego wpływu i przy bliższym poznaniu jak mnóstwa przedstawicieli ruchu rosyjskiego, tak również i literatury oraz publicystyki rosyjskiej, przestałem przeceniać znaczenie i siłę rewolucji rosyjskiej. W ten sposób oczyściłem sobie niejako drogę dla wpływów zachodnioeuropejskich” – pisał. Ziuka obserwacje dotyczyły nie tylko idei socjalistycznej, ale – co oczywiste – także samej konstrukcji carskiego aparatu terroru, szczególnie widocznej na Syberii, „gdzie, wobec braku kultury, czynniki społeczne występują bez obsłonek w całej swej nagości”. Obserwacje te prowadziły do wzmocnienia znanego już z Wilna uczucia – „znienawidziłem ten potwór azjatycki, pokryty pokostem europejskim, jeszcze bardziej”. Ziuk nie przepadał także za rosyjską literaturą, bardzo popularną wśród europejskich socjalistów, ale także miał dystans do samych Rosjan, krytykując cechy charakteru, takie jak bierność, niechlujstwo, ale także antysemityzm. Niejednokrotnie w późniejszych czasach swoją opinię o Rosjanach uzasadniał barwnymi przykładami zaobserwowanymi podczas syberyjskiej zsyłki. Nie brakowało także historii „z drugiej strony”. Izak Szkłowski, który wracając z Ziukiem po zesłaniu z Tunki, wspominał, iż podczas postoju w Moskwie, mając sporo czasu na zwiedzenie tego miasta między jednym a drugim pociągiem, Piłsudski nie opuścił dworca kolejowego, manifestując w ten sposób swoją pogardę dla dawnej stolicy Rosji.
Okres zesłania na Syberię wpłynął na ukształtowanie nie tylko charakteru, ale i spójnej myśli o kierunku rozwoju polskiego obozu socjalistycznego oraz jego stosunku i oczekiwań do „towarzyszy-Rosjan”. Artykuł „Stosunek do rewolucjonistów rosyjskich” opublikowany w „Przedświcie” z sierpnia 1893 r. był deklaracją drogi, której rozwinięciem był konsekwentny program polityczny, którego założenia wykluły się podczas monotonnych dni w syberyjskich ostępach. Carat określił jako wspólne jarzmo, celem walki miało być zrzucenie wspólnego łańcucha, z uznaniem prawa Polski do suwerenności. Zesłanie wyrabiało wolę, kształtowało cechy charakteru przyszłego Komendanta. Syberia, wbrew woli carskiego sądu, stała się uniwersytetem dla młodego Ziuka, mistrzem i wykładowcą – Bronisław Szwarce, a specjalizacją – Powstanie 1863 roku i rosyjska dusza. Piłsudski zrozumiał, kim chce być, a w urzeczywistnieniu planów pomogła mu legenda zesłańca. Ziuk z zapalonego, romantycznego młodzieńca stał się zdyscyplinowanym realistą, z jasno sprecyzowanymi celami i przekonaniami. Piłsudski powrócił z zesłania do Wilna na początku lipca 1892 roku, jako osoba o zdecydowanych poglądach i ukształtowanym charakterze, ale też w bardzo słabym stanie zdrowia (wracając zważył się na statku – ważył 52 kilo). Nic dziwnego, iż Ziuka nie mogli poznać najbliżsi.
Piłsudski po aresztowaniu przez Ochranę 1900.
Londyńskie misje towarzysza „Wiktora”
Zesłanie, także poprzez kontakty z przebywającymi tam socjalistami, stanowiło najlepsze referencje i z pewnością wpłynęło na szybką karierę Ziuka. Piłsudski z marszu zaangażował się w prace Centralnego Komitetu Robotniczego PPS, prowadząc bardzo aktywną działalność publicystyczną. Warunki zaborów sprawiały, iż duża część działalności (kongresy partyjne i międzynarodowe, działalność wydawnicza) odbywać się musiała z dala od Wisły. To właśnie w Wiedniu, Paryżu, Brukseli, Genewie, czy Londynie, gdzie od 1893 r. ulokował się Związek Zagraniczny Polskich Socjalistów (ZZPS) i z którym Piłsudski utrzymywał stały kontakt, podczas kongresów i narad ruch socjalistyczny kształtował swoje strategie. Obecność silnego polskiego głosu za demokratyczną, ale przede wszystkim niepodległą Rzeczpospolitą, była tym istotniejsza, iż w zwalczaniu idei narodowej suwerenności prym wiedli Róża Luksemburg, Julian Marchlewski czy Adolf Warski-Warszawski. Stąd też podejmowana przez Piłsudskiego aktywność wśród socjalistów zachodnioeuropejskich, głównie francuskich, angielskich, niemieckich, ale także dobrze znanych mu towarzyszy rosyjskich oraz innych narodów zniewolonych przez rosyjski carat. Jednym z najważniejszych pól aktywności ZZPS była działalność wydawnicza, w tym „Przedświtu”, w którym Piłsudski systematycznie publikował.W LondynieZZPS, często na osobisty wniosek „Wiktora”, realizował druk prasy żydowskiej i broszur rosyjskich, ale także bibuły w języku łotewskim czy niemieckim. Józef Piłsudski kontakty zagraniczne wykorzystywał także w konspiracji, korespondencję, także do najbliższej rodziny, wysyłając poprzez kontakty w Szwajcarii, Wielkiej Brytanii, a nawet w Stanach Zjednoczonych.
Obowiązki partyjne, w tym działalność wydawnicza i rosnące potrzeby finansowe sprawiały, iż Piłsudski, działając w tym okresie pod pseudonimem „Wiktor”, pod koniec 1894 roku, a także w roku następnym, podróżował po ziemiach rosyjskiego imperium odwiedzając główne ośrodki akademickie, skupiające polską inteligencję (min. Petersburg, Kijów, Dorpat, Ryga), ale także prawdopodobnie Moskwę, gdzie studiował brat Ziuka, Jan. „Robotnik” trafiał także do rąk znajomych z zesłania. Lidia Łojko otrzymać go miała w Woroneżu. Źródła nie potwierdzają, by Ziuk udał się także na Kaukaz do Tbilisi czy Baku, gdzie znajdowała się duża grupa Polaków, mogąca potencjalnie wesprzeć wciąż pustą kasę PPS (faktycznie wymierne wsparcie finansowe, choć dopiero w późniejszym okresie walki, płynęło od Polonii amerykańskiej).
W swoją pierwszą podróż na zachód „Wiktor” udał się pod koniec 1894 r. do Szwajcarii, gdzie uczestniczył w zjeździe Związku Zagranicznych Socjalistów Polskich. Z Genewy po raz pierwszy trafił do Londynu. Kilka spędzonych tam tygodni poświęcił na pracę organizacyjną, głównie związaną z działalnością wydawniczą. W drodze powrotnej do Wilna odwiedził Berlin oraz Tylżę. Do Prus Wschodnich, stanowiących ważny kanał przerzutu bibuły, wracał także pod koniec 1895 roku.
Wiosną 1896 r. Piłsudski powrócił nad Tamizę w celu omówienia bieżącej współpracy pomiędzy CKR a ZZPS. Pobyt ten przedłużył się do pięciu miesięcy, gdyż zdecydował się reprezentować CKR na czwartym kongresie II Międzynarodówki. Zamieszkał na East Endzie u przyjaciela Bolesława Jędrzejowskiego, wybitnego socjalisty, odpowiadającego wówczas za działalność wydawniczą ZZPS, a kilka lat później, kierującego także działalnością międzynarodową PPS-Frakcji Rewolucyjnej. Spacerując z dziećmi Jędrzejowskich po Victoria Park kazał im poprawiać swój angielski. Z poczynionych wówczas obserwacji dużym uznaniem obdarzył Anglików za dbałość o rozwój fizyczny dzieci i zamiłowanie do sportów, co stało się także jednym z istotnych polityk Marszałka w II Rzeczpospolitej. „Anglik ma drgawki w nogach, on nie może czegoś nie pchnąć nogą, ciągle coś popycha” – żartobliwie oceniał Piłsudski. Zapewne także zetknął się z różnymi popularnymi wówczas ideami i ruchami, jak sufrażystki (Piłsudski jako Naczelnik Państwa pełne prawa wyborcze kobietom nadał już 28 listopada 1918 r.). Z zainteresowaniem czytał miejscową prasę, przebieg wojny burskiej, w tym wykorzystanie partyzantki, odnosząc do możliwej irredenty nad Wisłą. Skupił się na działalności wydawniczej, w tym przygotowaniu obszernych broszur, m.in. „Pamiątki majowej 1896” oraz jednodniówki „chłopskiej”, prowadząc bardzo liczną korespondencję z rozrzuconymi po Europie i w Stanach Zjednoczonych towarzyszami walki o stworzenie „niepodległej republiki polskiej”. Wydłużony pobyt w stolicy Albionu, przynajmniej w korespondencji z kolegami partyjnymi, nie był po myśli Piłsudskiego, którego ogarnęła tęsknota do kraju. Szybko jednak znalazł cel działań – rozpowszechnianie swego programu politycznego oraz ujęcie polskich dążeń do niepodległości w rezolucji kongresu. Polska delegacja, przygotowała propozycję tekstu. Piłsudski szczególnie zaangażował się w uzyskanie poparcia socjaldemokratów niemieckich, rozmawiając z Karlem Liebknechtem, który zadeklarować miał nawet poparcie dla Polski „wykraczającej poza granice etniczne”, „jak najszerszą i najdalej na wschód” a także wznieść toast „jeszcze Polska nie zginęła”. Ostatecznie wyrazisty zapis, przy oporze Róży Luksemburg, Adolfa Warszawskiego-Warskiego, a także innych socjaldemokratów niemieckich, francuskich i rosyjskich, został rozmyty i zastąpiony ogólnym krótkim tekstem przyznającym „każdej narodowości zupełne prawo stanowienia o swym losie”. Wywołało to irytację Piłsudskiego, a także przeświadczenie, iż o wsparcie dla sprawy polskiej ze strony środowiska międzynarodowych rewolucjonistów będzie w przyszłości bardzo trudno. W relacji dla „Robotnika” za główną przeszkodę w ścisłej współpracy z towarzyszami na Zachodzie, swoisty „mur chiński”, uznał carat. „Pierwszym naszym krokiem musi być zniesienie tego muru, gdyż tylko poza nim zaczyna się życie bardziej ludzkie” – pisał w umieszczonym w „Robotniku” sprawozdaniu z kongresu. Piłsudski był bardziej optymistyczny w poszukiwaniu towarzyszy walki wśród narodów ubezwłasnowolnionych przez carat, od Finlandii po Kaukaz. Przekonania te wraz z upływem lat jeszcze bardziej się utrwalały.
Po powrocie do Krakowa rzucił się w wir pracy. Prowadząc wciąż liczną korespondencję z rozrzuconymi po Europie i Ameryce socjalistycznymi przyczółkami, ustalając programy, plany wydawnicze, strategie i ewentualne sojusze, dużo czasu poświęcał na pozyskiwanie funduszy. W tym celu w 1896 roku dwukrotnie wyprawił się do Petersburga, relacjonując tamtejszym środowiskom przebieg londyńskiego zjazdu, pod koniec roku ponownie za monetą udając się do „kacapii”, jak najchętniej określał Rosję. „Wiktor” wciąż z bliska obserwował sytuację w imperium rosyjskim, zjawiając się nad Newą także w maju 1897 r., by jesienią znów wyprawić się, jak sam to określił – „nach osten po złote runo”. W grudniu Piłsudski reprezentował „kraj” na zjeździe ZZSP w Zurychu, poświęconemu w dużej mierze działalności wydawniczej i przeforsowanym przez „opozycję” zmianom personalnych, które nie przebiegły po myśli „Wiktora”. Starał się załagodzić konflikty, które negatywnie przekładały się na pracę konspiracyjną.
Londyn stanowił nie tylko centrum wydawnicze, ale i bazę dla całej pracy partyjnej, łącznik pomiędzy rozrzuconymi towarzyszami. Piłsudski zwalczał tu ideę współpracy z caratem, Stanów Zjednoczonych Rosji. Taki cel spełniło wydanie w 1898 r. nad Tamizą tajnego memoriału generała-gubernatora Aleksandra Imertyńskiego, w którym przedstawiał on założenia polityki pozornych ustępstw wobec Polaków. Przedsięwzięcie to, przy decydującym osobistym zaangażowaniu Piłsudskiego, który w lipcu przez Zurych i Rapperswil udał się wraz z wykradzionym tekstem nad Tamizę, przyczyniło się do dymisji namiestnika cara, osłabiając jednocześnie pozycję ugodowców. Piłsudski przekonywał, iż najdalej wysunięta na wschód placówka socjalizmu europejskiego znajduje się w Polsce. Wraz z nawiązaniem bliskich kontaktów na Zachodzie, utwierdzał się tylko w przekonaniu, iż jedyną drogą dla polskiego socjalizmu jest jego zachodnioeuropejska wersja. Znając dobrze Rosję i rosyjskich socjalistów mógł w wiarygodny sposób przekonywać, iż niezależnie czy carska czy bolszewicka – Rosja zawsze pozostanie imperialistyczna. 2 sierpnia 1898 r., przez Ostendę i Drezno powrócił nad Wisłę.
Po pobycie w Petersburgu, w maju 1899 wyjechał po raz czwarty do Londynu. Celem dwutygodniowego pobytu były zmiany organizacyjne wśród socjalistycznych organizacji i przejęcie drukarni. Droga powrotna wiodła przez Nadrenię i Westfalię, gdzie zamierzał poznać środowiska miejscowych robotników polskich, i dalej przez Drezno, gdzie bezskutecznie ponownie próbował odwiedzić Jerzego Haase, osobę rokującą do roli lidera PPS w zaborze pruskim.
W nocy z 21 na 22 lutego 1900 roku w Łodzi rozbita została drukarnia „Robotnika”, a Józef Piłsudski trafił do X Pawilonu Cytadeli Warszawskiej. Zagraniczna aktywność stała się wkrótce przydatna w opracowaniu alibi po aresztowaniu i procesie (Piłsudski utrzymywał, iż na ziemie polskie powrócił niedawno, od 1895 do 1899 mieszkając w Paryżu, Londynie, oraz w Szwajcarii czy Austrii). Z kolei swój zachwyt nad syberyjską przyrodą wykorzystał by urzec pochodzącego z Buriacji więziennego lekarza Iwana Szabasznikowa. Dzięki uzyskaniu opinii wpływowego psychiatry, Piłsudski pod koniec 1900 roku trafił na obserwację do petersburskiego szpitala im. Mikołaja Cudotwórcy, co stanowiło część planu ucieczki. Wkrótce przez Talin i Rygę, Polesie trafił do Galicji. Wydostanie się z rosyjskiego więzienia poprzez sugestię udawania choroby psychicznej, trafiło w Stanach Zjednoczonych do kanonów tzw. „sławnych ucieczek”.
Już w czerwcu „Wiktor” podjął działalność, udając się do Kijowa, gdzie uruchomiono drukarnię „Robotnika”. Plany podreperowania latem nadwątlonego zdrowia w szwajcarskich Alpach u boku Ignacego Mościckiego, zamienił na pobyt w Tatrach. Piłsudski, ścigany przez carat już nie tylko jako rewolucjonista, ale i zbieg, nie zamierzał więc dołączać do grona działaczy emigracyjnych. Kolejny pobyt w Londynie (gdzie udał się przez Poznań, a dalej więc także przez Niemcy i Belgię lub Holandię) w towarzystwie żony służyć miał przede wszystkim odpoczynkowi, ale także naradom nad kierunkami i organizacją dalszej walki PPS(listopad 1901 – kwiecień 1902). Złapaniu oddechu służyć miał pobyt w grudniu 1901 r. w nadmorskim Southbourne-on-Sea pod Bornemouth, gdzie w drukarni pracował Stanisław Wojciechowski. W Londynie, pomijając wykład dla członków PPS na temat powstania listopadowego oraz udział w zorganizowanym przez Bund zebraniu dyskusyjnym (w języku rosyjskim), nie angażował się w monotonne, w porównaniu do podziemnej pracy w kraju, życie socjalistycznej kolonii. Dodać trzeba, iż z uwagi na konspiracyjne ograniczenia w kraju, były to jedno z pierwszych wystąpień „Wiktora” przed szerszą publiczną. Jak wspomina Wasilewski, początki późniejszego wyśmienitego mówcy nie były jednak zbyt udane. Nad Tamizą powstał także istotny dla określenia polityki wobec carskiego zaborcy, ale także narodu rosyjskiego, artykuł „Samowładczy gospodarze Polski”, opublikowany w Genewie w rosyjskim piśmie „Swoboda”. W połowie kwietnia 1902 r, „Wiktor” wrócił na ziemie polskie wspierać „robotę”, udając się wkrótce do Kijowa. Efektem pobytu w Londynie była nowa koncepcja organizacji działalności PPS. W koncepcji tej na znaczeniu tracił londyński ośrodek, którego działalność, w tym wydawniczą, przejąć miałyby galicyjskie struktury, pozostawiając w stolicy Zjednoczonego Królestwa archiwum i księgarnię. Wkrótce, przy dużej roli Piłsudskiego, rzeczywiście „Londyn” przeniósł się do Galicji, która z obiektywnych przyczyn stała się główną bazą dla dalszej aktywności (władze austriackie tolerowały socjalistyczną działalność, przestrzegały prawa azylu, zaogniał się spór z Rosją). „Wiktor” uznał, iż „zagranica – daleka, nie łączona z krajem”, nie może dłużej wypełniać roli „mózgu partyjnego”, ale wciąż mogła stanowić jego zaplecze. Pod koniec września w Wiedniu omawiał kwestie finansowe druku w Londynie na maszynach PPS bibuły dla socjalistów rosyjskich. Zimę 1902/1903 r. Piłsudscy spędzili w Rydze. W tym okresie Piłsudski często podróżował „za kordon”, kolejno będąc w Mińsku na zjeździe CKR (grudzień 1903r.), w Rydze na konferencji młodzieży socjalistycznej (styczeń 1904), ponownie w Mińsku (luty 1904), by udać się znów przez Rygę do Petersburga (marzec 1904). Nad Newą rozmawiano już głównie o wojnie rosyjsko-japońskie