• Kwartalnik
    • 2017
      • Numer 1/2017
    • 2019
      • Numer 1/2019
      • Numer 2/2019
      • Numer 3/2019
      • Numer 4/2019
    • 2020
      • Numer 1/2020
      • Numer 2/2020
      • Numer 3/2020
      • Numer 4/2020
    • 2021
      • Numer 1/2021
    • 2022
      • Numer 1/2022
      • Numer 2/2022
      • Numer 3/2022
      • Numer 4/2022
  • Aktualności
    • O Nas
      • Redakcja
      • Autorzy
      • Partnerzy
  • Wydarzenia
    • #RODMonline
    • Bukaresztańska 9: JACU
  • Wywiady
    • Chicago Interviews
  • Podcasty
  • English
The Warsaw Institute Review
  • Kwartalnik
    • 2017
      • Numer 1/2017
    • 2019
      • Numer 1/2019
      • Numer 2/2019
      • Numer 3/2019
      • Numer 4/2019
    • 2020
      • Numer 1/2020
      • Numer 2/2020
      • Numer 3/2020
      • Numer 4/2020
    • 2021
      • Numer 1/2021
    • 2022
      • Numer 1/2022
      • Numer 2/2022
      • Numer 3/2022
      • Numer 4/2022
  • Aktualności
    • O Nas
      • Redakcja
      • Autorzy
      • Partnerzy
  • Wydarzenia
    • #RODMonline
    • Bukaresztańska 9: JACU
  • Wywiady
    • Chicago Interviews
  • Podcasty
  • English

Polski partyzant w Wielkiej Brytanii: „Czekałem na III wojnę światową”

  • 11 grudnia, 2020
© private archive

Major Sergiusz „Kawka” Papliński to dla brytyjskiej Polonii 93-letni człowiek-legenda. Na podstawie jego burzliwego życia można nakręcić film sensacyjny, którego fabuła byłaby od początku do końca oparta na bezgranicznej miłości do Polski.

Papliński urodził się 9 września 1927 r. w polskim Radomiu w rodzinie o tradycjach patriotycznych. W swoim długim życiu był partyzantem Armii Krajowej, Żołnierzem Wyklętym („Cursed Soldier”), więźniem komunistycznego aresztu, żołnierzem Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, emigrantem, cichociemnym, akrobatą, kelnerem a także artystą malarzem. Pracował też w kamieniołomie oraz w kasynie. Całe życie przeszedł jak „samotny wilk”, nigdy nie zakładając rodziny. Dlaczego? Pytamy o  to „Kawkę” w jego pracowni malarskiej na South Kensington w Londynie, która jest zawsze otwarta dla wielkiego grona przyjaciół.

George Byczyński: Panie majorze, jak się rozpoczęła Pana działalność w partyzantce?

Sergiusz Papliński: Wspierałem Armię Krajową w Radomiu w Polsce. Wynosiłem broń z fabryki zbrojeniowej w Radomiu, ale pewnego dnia zostałem ostrzeżony przed grożącym mi aresztowaniem i musiałem uciekać do konspiracji, nie mogłem nawet pójść do domu. Dostałem kontakt do słynnego dowódcy oddziałów partyzanckich na terenie okręgu kieleckiego i radomskiego – Antoniego Hedy „Szarego”. Problem w tym, że „Szary” nie chciał nawet ze mną rozmawiać i odmówił ze słowami: „Nie, dzieci nie przyjmujemy, nie mamy pieluszek”. Miałem tylko 14 lat, ale wydawało mi się, że mam dostateczne doświadczenie bojowe, by móc walczyć o wolną Polskę. Postanowiłem się nie poddawać i odpowiedziałem: „Jedyna różnica między nami jest taka, że pan jest dorosłym, wyszkolonym dowódcą, a ja polskim dzieckiem, ale jeśli każdy z nas weźmie pistolet, to zobaczymy, który będzie lepszy”. Chyba ta determinacja przekonała „Szarego”, bo przyjął mnie do konspiracji, do sekcji minerskiej. Od tego czasu partyzanci stali się moją drugą rodziną.

Czy Pana wychowanie miało wpływ na tak wielką miłość do Polski?

Oczywiście! Całe życie pamiętam słowa mamy: „Najważniejszą rzeczą w życiu każdej kobiety jest obrona własnego dziecka. Najgorszą je stracić. Jedyny przypadek, kiedy Polka jest w stanie wytłumaczyć śmierć swojego dziecka, to gdy dzieje się to w walce za ojczyznę”. Ja byłem bardzo młody, chciałem walczyć, nie liczyłem się z konsekwencjami, szczególnie mając w sercu budujące słowa mamy..

Brał Pan udział w wielu walkach, wysadzał Pan most i tory kolejowe. Co szczególnie zapadło Panu w pamięci?

Z oddziałem partyzanckim „Szarego” przeszedłem cały jego szlak bojowy. Nie myślałem o kłopotach, byłem na to za młody. Brałem udział w słynnym rozbijaniu więzienia w Końskich 5 czerwca 1944 r. Miałem za zadanie podłożenie materiałów wybuchowych i wysadzenie bramy. Wtedy zdobyłem swój pierwszy karabin maszynowy. Był to niemiecki Bergmann, byłem z siebie niezmiernie dumny. Uratowaliśmy 70 więźniów.

Odbijaliśmy też wieś Radoszyce i tak rwałem się do walki, że Heda krzyczał: „Wracaj, czy już chcesz zginąć?”. Udało nam się uratować całą wioskę.

Kiedy wybuchło Powstanie Warszawskie, zatrzymywaliśmy niemieckie pociągi z bronią i amunicją, aby przekazywać je walczącym powstańcom.

© PRIVATE ARCHIVE

Kiedy musiał Pan uciekać z Polski?

Niestety, władze komunistyczne były bezwzględne. Zostałem aresztowany i osadzony w ubeckim więzieniu w Radomiu (więzienie Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego). Byłem tam wielokrotnie przesłuchiwany i okrutnie bity. Straciłem wszystkie zęby. Przesłuchujący mnie ubek powiedział: „Dla takich jak ty są tylko dwie opcje – białe niedźwiadki albo ścianka.” To pierwsze oznaczało wysyłkę na Syberię, a to drugie kulkę w łeb”. Miałem szczęście, bo w dniu moich 18. urodzin – 9 września 1945 r.- zostałem odbity z więzienia, wraz z 300 innymi kolegami – więźniami politycznymi. Niedługo potem, pod koniec 1945 r. zorganizowano mi ucieczkę z Polski. Przez Niemcy dostałem się do Włoch, gdzie zacząłem uczęszczać do szkoły kadetów. Z II Korpusem Polskim gen. W. Andersa przedostałem się do Wielkiej Brytanii.

W Wielkiej Brytanii wcale nie spoczął Pan na laurach?

Skądże! W Anglii działałem w sekcji brytyjskiej konspiracyjnej organizacji „Wolność i Niezawisłość”. Działacze WiN współpracowali z amerykańską i brytyjską armią, która szkoliła nas na cichociemnych. Wszyscy byliśmy pewni, że wybuchnie III wojna światowa z Sowietami. Szkolenia dywersyjno-spadochronowe odbywały się w Anglii i w Niemczech Zachodnich – tam Amerykanie przekazali nam cały obóz wojskowy. Byłem w pierwszej grupie, która szkoliła się tam na początku lat 50-tych. Było to takie samo szkolenie, jak w czasie wojny dla przerzucanych do Polski cichociemnych. Miałem być w następnej grupie przeznaczonej na przerzut do Polski. Byłem tak zwanym „sleepersem”, czyli„śpiochem”, „uśpionym żołnierzem” oczekiwałem w pełnej gotowości na dalsze rozkazy. Mieliśmy Sowietom zakłócać szlaki komunikacyjne i odcinać drogę na dostawy broni, aby Amerykanie mieli więcej czasu na zorganizowanie obrony. Były wtedy trzy drogi przerzutu do Polski: zrzucenie na spadochronie, do czego ja byłem przeszkolony, lądem przez Czechosłowację lub podwodnymi łodziami z Bałtyku. W moim środowisku wszyscy mówili, że Brytyjczycy byli gotowi do walki z Sowietami, przy wsparciu Amerykanów. Mieliśmy odbić Polskę z rąk komunistów.

Spodziewał się Pan wtedy III wojny światowej?

Naturalnie. Cały czas wszyscy byliśmy w pełnej gotowości i czekaliśmy na rozkazy. Znajomi do dziś dziwią się, że nigdy nie założyłem rodziny. Jak mogłem? Przecież to by było z mojej strony zupełnie nieodpowiedzialne. Moje dotychczasowe życie było zawsze podporządkowane działaniom wojskowym. Z tego powodu nie mogłem mieć dzieci, bo kto by się nimi zajął, gdybym zginął?

W Anglii poszedłem na studia malarskie, zdobyłem stypendium od samego generała Bora-Komorowskiego, który był premierem rządu polskiego na uchodźstwie, jednak w sercu nadal byłem żołnierzem, który czekał w pełnej gotowości, by walczyć o wolność Polski. Ani mój skok do Polski, ani wojna z Sowietami nigdy nie nadeszły. Polska została zniewolona, a świat o nas zapomniał.

Related Topics
  • Europa
  • historia
You May Also Like
Czytaj więcej
  • Numer 4/2020

Solidarność polsko–węgierska

  • The Warsaw Institute Review
  • 11 grudnia, 2020
Czytaj więcej
  • Numer 4/2020

Pięcioletni Plan Rozwoju ChRL: w kierunku samowystarczalności i technologicznego supermocarstwa

  • The Warsaw Institute Review
  • 11 grudnia, 2020
Czytaj więcej
  • Numer 4/2020

Rewolucja białoruska w grze międzynarodowej

  • The Warsaw Institute Review
  • 11 grudnia, 2020
Czytaj więcej
  • Numer 4/2020

Ideologia czy pragmatyzm działania? „Orędzie o stanie Unii 2020”

  • The Warsaw Institute Review
  • 11 grudnia, 2020
Czytaj więcej
  • Numer 4/2020

Wojna o Górski Karabach. Nowe rozdanie

  • The Warsaw Institute Review
  • 11 grudnia, 2020
Czytaj więcej
  • Numer 4/2020

Obecność Stanów Zjednoczonych w regionie Bałkanów Zachodnich po zwycięstwie Joe Bidena

  • The Warsaw Institute Review
  • 11 grudnia, 2020
Czytaj więcej
  • Numer 4/2020

Parlamentarne ugrupowania polityczne Malty i Liechtensteinu wobec integracji europejskiej i kierunków polityki zagranicznej

  • The Warsaw Institute Review
  • 11 grudnia, 2020
Czytaj więcej
  • Numer 4/2020

Polski partyzant w Wielkiej Brytanii: „Czekałem na III wojnę światową”

  • The Warsaw Institute Review
  • 11 grudnia, 2020
The Warsaw Institute Review
  • Kwartalnik
  • Aktualności
  • Wydarzenia
  • Wywiady
  • Podcasty
  • English

Input your search keywords and press Enter.