Polityka klimatyczna Unii Europejskiej to przykład nieudanej geoekonomii oraz wadliwej geokultury.
Geoekonomia zwraca uwagę na możliwości wykorzystywania instrumentów gospodarczych, takich jak transformacja klimatyczna w UE, do celów budowania potencjału geopolitycznego. Geokultura[1] bada związki między sferą idei i wartości kulturowych a geopolityką. W obu przypadkach można dostrzec dysfunkcje unijnej polityki klimatycznej zarówno dla dużej części Europejczyków, jak i Polaków.
Geoekonomia zakłada, że dla skutecznego osiągania celów geopolitycznych należy umiejętnie posługiwać się instrumentami gospodarczymi. Chodzi przede wszystkim o skierowanie procesów ekonomicznych w takim kierunku, który zapewni akumulację kapitału, a więc bogactwo danej wspólnoty politycznej, co może podnieść jej znaczenie strategiczne. Polityka gospodarcza wiodąca do ubożenia części społeczeństwa jest błędna nie tylko z wyborczego punktu widzenia, ale także dla potencjału geopolitycznego. Nieudana geoekonomia polega na tym, że zamiast zapewnienia długofalowych korzyści dla lokalnych przedsiębiorstw kupuje się technologie zewnętrzne lub powoduje się nadmierną zależność od zewnętrznych surowców lub partnerów gospodarczych. Skrajnym przykładem błędnej geoekonomii jest budowanie potencjału geopolitycznego rywali na koszt własnych społeczeństw lub przedsiębiorstw. Innym złym przykładem jest obniżanie konkurencyjności krajowych firm, a więc podkopywanie ich możliwości eksportowych. Bezpośrednio z geoekonomią jest związana kwestia bezpieczeństwa. Chodzi o takie sterowanie procesami gospodarczymi, aby nie uzależniać się nadmiernie od zewnętrznych technologii lub surowców.
Zdaniem jednego z ojców założycieli USA – Aleksandra Hamiltona – kluczowym celem polityki państwa powinno być wspieranie takich gałęzi produkcji, które będą służyć niezależności Stanów Zjednoczonych od innych narodów w zakresie szeroko rozumianego zaopatrzenia militarnego oraz innych niezbędnych dostaw, zwłaszcza surowców i technologii energetycznych. „Nie tylko bogactwo, ale także niepodległość i bezpieczeństwo państwa wydają się materialnie związane z pomyślnością jego produkcji. Każdy naród, który stawia sobie te doniosłe cele, powinien dążyć do posiadania w swoich granicach wszystkich niezbędnych państwu zasobów”[2].
Z tego punktu widzenia polityka klimatyczna UE ma zasadnicze znaczenie strategiczne, zarówno dla gospodarki, jak i geopolityki. Jest ważna dla obywateli UE, a więc na poziomie ogólnoeuropejskim, jak i dla poszczególnych narodów, w tym Polaków. Podstawowym błędem tej polityki było najpierw to, że w nadmiernym stopniu uzależniała transformację klimatyczną od surowców rosyjskich. Gaz importowany do Niemiec przez dwie nitki rurociągu Nord Stream miał być paliwem, które w średnim okresie czasu umożliwi osiąganie ambicji klimatycznych w UE. Takie szacunki okazały się poważnym błędem. Ich skutkiem był m.in. kryzys energetyczny rozpoczęty jeszcze w roku 2021, następnie ogromna inflacja, a tym samym szereg problemów ekonomicznych i społecznych, w tym ubożenie ludności i problemy sektora finansowego. Przynajmniej w krótkim okresie czasu musiały się one przyczynić do obniżenia potencjału Europy w rywalizacji międzynarodowej.
Rosyjska agresja na Ukrainę z roku 2022 doprowadziła do pozytywnego scenariusza, a więc zerwania zależności geoekonomicznej UE od Moskwy. Niemniej, decydenci europejscy nie wyciągnęli odpowiednich wniosków z błędu popełnionego wcześniej wobec gazu rosyjskiego. Transformacja klimatyczna rozwijana w UE w ogromnym stopniu uzależnia Europę od dostaw surowców i technologii zewnętrznych, przede wszystkim od Chin. Dotyczy to przede wszystkim pierwiastków ziem rzadkich i innych surowców niezbędnych do elektryfikacji, zwłaszcza produkcji baterii i pojazdów elektrycznych. Ponadto, Chiny są potentatem paneli słonecznych na rynku wewnętrznym UE. W dobie rosnącej rywalizacji geopolitycznej na świecie taka zależność od zewnętrznych surowców i technologii może przynieść równie tragiczne skutki, co w przypadku wcześniejszej zbyt silnej zależności od surowców rosyjskich. Dopiero w roku 2023, a więc w momencie, kiedy Zielony Ład był już rozpędzony, Komisja rozpoczęła pracę nad regulacją mającą przestawić transformację klimatyczną w Europie w większym stopniu na rodzime technologie. W myśl tego rozporządzenia (ang. Net-Zero Industry Act) do roku 2030 około 40 proc. tej transformacji powinna opierać się na unijnych producentach[3].
W przypadku Polski koszty transformacji klimatycznej nawet przed kryzysem energetycznym były szacowane na bardzo wysokie, znacznie większe, aniżeli w innych państwach członkowskich. Ciężary tej transformacji szacowano na 240 mld euro do 2030 roku, a więc dwukrotnie więcej niż średnia w UE[4]. Według innych szacunków realizacja celów klimatycznych do 2030 roku może wiązać się z przeszło 527 mld euro, a luka między przewidywanymi dochodami z pozwoleń na emisję ETS i wsparciem finansowym UE a wydatkami ze strony polskiej wynieść miała co najmniej 300 mld euro[5]. Naukowcy dowodzili, że udział wsparcia ze strony funduszy UE dla Polski wyniesie około 5 proc. wszystkich kosztów[6], co oznaczało, że zasadnicza większość wynikających z tej transformacji ciężarów musiałby pokryć budżet państwa, a także lokalni przedsiębiorcy i konsumenci. Może to doprowadzić do zubożenia społeczeństwa oraz zmniejszenia konkurencyjności produkcji przedsiębiorstw, z uwagi na zbyt wysokie ceny energii.
Kolejnym wyzwaniem jest bezpieczeństwo. Regulacje UE wymuszają po roku 2027 zamknięcie w Polsce większości kopalni węglowych, a więc źródła pozyskiwania surowca, którego ogromne zasoby znajdują się w kraju. W ten sposób ogranicza się źródło bezpiecznej energii w okresie przejściowym, a więc do czasu wybudowania elektrowni atomowych i odpowiedniej infrastruktury OZE. To skazuje polskie władze na oparcie się na imporcie surowców z zewnętrz, kosztem zwiększenia ryzyka energetycznego, a tym samym również gospodarczego i żywnościowego. Taka polityka jest nieodpowiedzialna zwłaszcza pod względem ceny energii, a tym samym kosztów transformacji. W wyniku narzuconej przez UE polityki klimatycznej Polska będzie także importować większość niezbędnych technologii.
To wszystko uczyni z Polski rynek zbytu dla producentów zewnętrznych, zachodnioeuropejskich lub pozaeuropejskich. Z punktu widzenia geoekonomii jest to strategiczny błąd. Wspomniał o tym już w roku 1939 nestor realizmu w stosunkach międzynarodowych – Edward Hallett Carr. Jego zdaniem rywalizacja o panowanie nad zagranicznymi rynkami zbytu było jedną z najważniejszych cech imperializmu wielkich mocarstw w XIX wieku. „Państwa silne lokują swoje „naturalne” rynki zbytu tam, gdzie leżą ich interesy polityczne i gdzie najłatwiej mogą wywierać wpływ. Europa Środkowa i Południowo-Wschodnia należały do „naturalnych” rynków Niemiec.”[7] W ten sposób transformacja klimatyczna wymuszana przez regulacje UE może pogłębić zależność geoekonomiczną Polski od Europy Zachodniej, a zwłaszcza od Niemiec.
Geoekonomia w UE cechuje się tym, że skupia uwagę polityków w Paryżu i Berlinie, a więc głównych stolicach dla procesów decyzyjnych w Unii, na rywalizacji wewnątrzunijnej, a mniej na konkurencji geopolitycznej z największymi konkurentami w skali globalnej[8]. Innymi słowy istotniejsze jest zdobycie wewnątrzunijnych rynków zbytu oraz rywalizacja między największymi aktorami o przewagi na rynku wewnętrznym, aniżeli troska o budowanie strategicznego potencjału całej UE w konkurencji z największymi rywalami światowymi. Trudno mówić o budowaniu potencjału UE, kiedy transformacja klimatyczna wymusza bolesne dostosowania biznesu i gospodarstw domowych, całych sektorów produkcyjnych (w tym żywnościowego) w dobie kryzysu energetycznego i toczącej się w Europie wojny. Unia jednostronnie przyjmuje na własne społeczeństwa ciężary, pozwalając na to, aby jej rywale – tak jak to ma miejsce w przypadku Chin – nie obciążali swojej ludności i przedsiębiorstw podobnymi ograniczeniami. Chiny deklarują przykładowo rozwój kopalni węglowych i rozbudowę elektrowni węglowych przynajmniej do roku 2030. Co więcej, Państwo Środka staje się – jak wcześniej wspomniałem – głównym dostawcą surowców i technologii dla Europy. Im większe są więc jednostronnie podejmowane ambicje klimatyczne w UE, tym bardziej jest to na rękę stronie chińskiej.
Tymczasem Francja i Niemcy na forum instytucji UE toczyły w 2022 i 2023 roku zażarty spór o to, które państwo zdobędzie wiodącą pozycję technologiczną i przemysłową dzięki rewolucji klimatycznej. Francuzi usiłowali oprzeć tę transformację w UE na energii atomowej, w tym na produkcji wodoru w oparciu o elektrownie atomowe. Niemcy i ich sojusznicy próbowali ten kierunek zablokować, stawiając na inne metody pozyskania wodoru, a także zwiększając import pozaeuropejskiego gazu, jako paliwa umożliwiającego transformację klimatyczną w okresie przejściowym. Paryż blokował takie możliwości, m.in. nie chcąc się zgodzić na budowę gazociągu między portami hiszpańskimi a Niemcami. Jednocześnie Francuzi starali się uderzyć w potencjał przemysłu samochodowego w Niemczech. Berlin za wszelką cenę chciał wydłużyć możliwości produkcji samochodów spalinowych poza rok 2035, tyle tylko, że w oparciu o paliwa ekologiczne. Spory między Paryżem i Berlinem wywołały frustrację innych państw członkowskich. W opinii dyplomatów obie stolice „nie podlegają tym samym regułom, co inne kraje”[9]. Innymi słowy podporządkowują politykę UE interesom własnego biznesu, a także starają się uderzyć w strategiczne przewagi europejskich konkurentów. „To nie tylko grozi wywróceniem agendy klimatycznej, ale całego systemu podejmowania decyzji w UE, a tym samym zakłóca procesy integracyjne.”[10]
Podstawowym mankamentem zarządzania transformacją klimatyczną w UE jest to, że nie uwzględnia uwarunkowań lokalnych, zarówno kosztów wprowadzanych zmian, jak i kwestii bezpieczeństwa. Zamiast tego Unia stosuje odgórny przymus regulacyjny, który otwiera szanse dla jednych gałęzi biznesu (w tym poprzez możliwości finansowania ich ze środków unijnych, przez pomoc publiczną i inwestycje sektora banowego) oraz zamyka możliwości rozwoju innych branż lub linii technologicznych. Decyzje w tej sprawie przesądzają największe państwa członkowskie oraz najskuteczniejsi lobbyści w instytucjach unijnych.
Z perspektywy geoekonomii polityka klimatyczna wydaje się więc błędna. Nie inaczej jest w ujęciu geokultury. To oryginalne pojęcie kryje w sobie wzajemne związki kultury i geopolityki. Sfera idei może być źródłem inspiracji i motywacji społecznej, a na końcu przewag geopolitycznych. Może jednak prowadzić do porażki strategicznej, zwłaszcza wtedy, kiedy podporządkowuje działania polityczne ideologii, a tym samym nie uwzględnia odpowiedniego rachunku ekonomicznego – bilansu kosztów i korzyści. Niestety polityka klimatyczna w UE jest zbyt mocno podporządkowana względom ideologicznym. To wiedzie nie tylko do kosztów ponoszonych przez państwa o najsłabszej pozycji, określanych czasami jako peryferyjne. Możliwości przerzucania ciężarów transformacji klimatycznej na takie kraje jest bowiem ograniczona, przede wszystkim przez możliwości finansowe ich społeczeństw i budżetów państwowych.
W sytuacji zbyt wielkich kosztów skutkiem może być sprzeciw wobec narzucanych odgórnie regulacji europejskich. Tak było w przypadku nierespektowania przez polskie władze postanowień Trybunału Sprawiedliwości UE dotyczących zamknięcia kopalni Turów. Pod koniec marca 2023 roku polska minister klimatu i środowiska obwieściła, że nie dopuści do tego, żeby dyrektywa metanowa była przyczyną zamykania kopalni w Polsce[11]. „Tak długo, jak nie pojawi się atom, jak nie pojawi się energetyka jądrowa w naszych mocach zainstalowanych i dyspozycyjnych, tak długo nie będziemy mogli wycofywać mocy węglowych i do tego przygotowujemy nasz system.”[12] Dodała, że rząd będzie respektować długoletnie porozumienie ze związkami zawodowymi branży górniczej, a więc priorytetem nie będzie dostosowanie się do prawa unijnego. To najlepiej pokazuje, jak istotne znaczenie ma uwzględnienie lokalnych uwarunkowań w transformacji klimatycznej.
Można spodziewać się podobnych działań wobec innych działań regulacyjnych UE, jeśli okażą się one zbyt kosztowne dla Polaków lub będą zagrażać bezpieczeństwu energetycznemu państwa. Byłby to jednak problem całej Unii. Taki przykład lekceważenia władzy regulacyjnej UE mogłyby bowiem podchwycić inne państwa członkowskie. Jest to tym bardziej prawdopodobne, gdyż negatywne skutki polityki klimatycznej dla budżetów państwowych, społeczeństw oraz sektorów przemysłowych obserwujemy coraz częściej w Europie Zachodniej, a więc w obszarze określanym jako rdzeniowy dla procesów decyzyjnych w UE. Przykładem jest coraz głośniej słyszany sprzeciw wobec agendy klimatycznej ze strony przemysłu niemieckiego, a także rolników w Niderlandach. Przeciwko wysokim cenom paliwa buntowali się wcześniej Francuzi.
To pokazuje, że ideologia klimatyczna ma swoje proste ograniczenia. Trudno jest bowiem mobilizować europejskie społeczeństwa na rzecz transformacji gospodarczej w czasie kolejnych kryzysów. Obniżenie standardów życia dużej części populacji na skutek takiej polityki może wywołać bunt, który wysadzi z siodła kolejne rządy narodowe. W sytuacji przedłużającej się wojny na Ukrainie i ciągnących się problemów gospodarczych może to nie tylko przyczynić się do załamania polityki klimatycznej UE, ale nawet do zaburzenia procesów integracyjnych w Europie.
O autorze
Prof. Tomasz Grzegorz Groose jest socjologiem, politologiem i historykiem. Jest profesorem na Uniwersytecie Warszawskim. Kierownik zakładu polityk Unii Europejskiej w Instytucie Europeistyki UW. Specjalizuje się w analizie polityk gospodarczych w UE i w państwach członkowskich, a także w zarządzaniu publicznym, geoekonomii, europeizacji, i myśli teoretycznej dotyczącej integracji europejskiej. Ostatnio opublikował: „Pokryzysowa Europa” (PISM 2018), „W poszukiwaniu geoekonomii w Europie” (Instytut Studiów Politycznych PAN 2014) oraz zredagował książki: „Polityki europejskie w dobie kryzysu” (Scholar 2016) oraz „Oblicza kryzysu” (razem z M.A. Cichockim, Centrum Europejskie w Natolinie 2016).
Bibliografia
[1] T.G. Grosse, Geokultura, czyli o związkach geopolityki z kulturą, Kraków 2023, w druku.
[2] The Works of Alexander Hamilton, tom IV, New York – London 1904, s. 135-136.
[3] G. Leali, V. Jack, Defiant France to continue push for ‘all’ nuclear tech in EU Net-Zero Industry Act, Politico, March 16, 2023, https://www.politico.eu/article/defiant-france-to-continue-push-for-all-nuclear-tech-in-eu-net-zero-industry-act/ [27.03.2023].
[4] D. Ciepiela, Koszt transformacji energetycznej Polski do 2030 r. to 240 mld euro, wnp.pl, https://www.wnp.pl/energetyka/koszt-transformacji-energetycznej-polski-do-2030-r-to-240-mld-euro,401110.html [27.12.2022].
[5] R. Bojanowicz, Rachunek za Fit for 55. Jakie koszty poniesie polska gospodarka? Forsal.pl, 11 stycznia 2022, https://forsal.pl/swiat/unia-europejska/artykuly/8330293,fit-for-55-koszty-dla-polski-wplyw-na-gospodarke-bank-pekao.html [27.02.2022].
[6] W. Mielczarski, Koszty transformacji energetycznej w Polsce (ANALIZA), 7 lutego 2022, biznesalert.pl, https://biznesalert.pl/mielczarski-koszty-transformacji-energetycznej-w-polsce-analiza/ [27.02.2022].
[7] E.H. Carr, Kryzys dwudziestolecia 1919-1939, Kraków 2021, s. 175.
[8] Por. T.G. Grosse, Wprowadzenie, [w:] Paliwo dla dominacji, Warszawa 2020, s. 7-83.
[9] “There is a general frustration in Council about the way Germany and France are playing by different rules than the other member states.” Por. G. Gavin, V. Jack, France drops pink atomic bomb on EU green energy talks, Politico, March 30, 2023, https://www.politico.eu/article/france-pink-atomic-bomb-eu-green-energy-deal/ [30.03.2023].
[10] „This approach threatens not just the climate agenda, but the entire EU decision-making process upon which the stability of the bloc depends.” Por. Ch. Cooper, K. Mathiesen, Nuclear car crash: Bickering between Berlin and Paris threatens EU’s green ambitions, Politico, March 24, 2023, https://www.politico.eu/article/olaf-scholz-emmanuel-macron-germany-france-nuclear-combustion-engine-cars-berlin-paris-eu-green-energy-climate/ [27.03.2023].
[11] 300polityka, 30 marca 2023, http://300polityka.pl/live/2023/03/30/moskwa-nie-dopuscimy-do-tego-zeby-dyrektywa-metanowa-byla-przyczyna-zamykania-kopalni/ [30.03.2023].
[12] Moskwa: Tak długo, jak nie pojawi się atom, nie będziemy mogli wycofywać mocy węglowych, 300polityka, 3 kwietnia 2023, http://300polityka.pl/live/2023/04/03/moskwa-tak-dlugo-jak-nie-pojawi-sie-atom-nie-bedziemy-mogli-wycofywac-mocy-weglowych/ [4.04.2023].